Może właśnie z tego powodu jest całkowicie odporna na robaki?
Poza tą cenną zaletą owoce są duże, aromatyczne i pachną jak te leśne.
W tym roku maliny obrodziły obficie.
Mam zaledwie kilkanaście krzaczków ale i tak co parę dni zbieram ok. kilograma owoców.
Ciągle dojrzewają a niektóre jeszcze kwitną!
Tak jak w ubiegłych latach zabrałam się więc za robienie soku. Tym razem postawiłam na klarowny (wcześniej robiłam gęsty, z dodatkiem przecieranych owoców).
Nie lubię soku bardzo słodkiego, dlatego na 1 kg owoców daję 0,6 kg cukru.
Maliny porcjami wkładam do dużego słoja i przesypuję cukrem.
Pierwszą warstwę stanowią owoce, dzięki czemu na dnie nie tworzy się cukrowa skorupa.
Ostatnia warstwa to cukier.
Słój przykrywam listkiem ręcznika papierowego i odstawiam na parapet na 3 dni.
Następnie odcedzam i wygniatam owoce przez gazę a uzyskany sok podgrzewam do wysokiej temperatury nie dopuszczając do wrzenia.
Łyżką zbieram z wierzchu szumowiny, przelewam sok do gorących, wyparzonych słoików, zakręcam i odstawiam do góry dnem.
Następnego dnia pasteryzuję przez ok. 20 minut i gotowe :)
Z 4 kg owoców uzyskałam ok. 3 litrów soku.
Uwielbiam sok, a nigdy jeszcze nie robiłam!
OdpowiedzUsuńPolecam zatem, warto.
OdpowiedzUsuńrobiłam i sok i dżemy, a to dzięki mojej sąsiadce która zaprosiła mnie na zrywanie malin z jej plantacji :-) Lubię, nawet bardzo
OdpowiedzUsuńMaliny zimą, miodzio!
UsuńW tym roku zrobiłam nalewkę malinową.Już wiadomo,że się udała,nawet bardzo:))
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Wszelkie nalewki ze świeżych owoców są świetne, malinowa szczególnie...
UsuńAleż ja lubię maliny - najlepiej takie prosto z krzaczka.
OdpowiedzUsuń:-)
:)
OdpowiedzUsuńJestem pewna, że sok smakuje fantastycznie! Sama, nie mam jednak zbyt wiele czasu na samodzielnie przygotowywanie przetworów, dlatego często kupuję je w sklepie. Soków raczej nie spożywam, natomiast syropy już tak. Zazwyczaj, decyduję się na zakup syropów dostępnych w ofercie firmy https://www.herbapol.com.pl/produkty/spozywcze/syropy
OdpowiedzUsuń