Od jakiegoś czasu pojawiają się apele o finansowe wsparcie dla chorujących artystów.
Czytam to i zastanawiam...
Czemu te osoby, zarabiając krocie w czasach swojej koniunktury nie zabezpieczyły się na stare lata, a tantiemy i inne należności od praw autorskich?
Skąd ten lament o niską emeryturę, kiedy płaciło się składki od minimalnej kwoty dochodu?
A teraz, raptem im się pogorszyło z kasą?
Raptem nie wystarcza na widzimisię?
I mają czelność dopominać się wsparcia finansowego od maluczkich?
Wstydzę się za nich (oni wstydu nie mają).
Grosza nie dam, nawet gdybym miała!
Wolę nakarmić zwierzaki.