Nie znajdując lepszego pomysłu na zagospodarowanie dzisiejszego przedpołudnia, wybrałam się na wycieczkę rowerową.
Trasę ogólnie ustaliłam w internecie, jako że gmina Pilica nie zdołała jak dotąd podjąć się tego ambitnego zadania i wydać mapy regionu...:(
Celem mojej wyprawy była miejscowość o nazwie Kleszczowa, gdzie chciałam odnaleźć ciekawej barwy kamienie o których istnieniu dowiedziałam się od Pani Hani z biblioteki.
Trasa wiodła głównie asfaltem, ruch niewielki... Po dotarciu na miejsce, trzeba się było zacząć wreszcie mozolić w terenie:)
Ostatnie wichury wypłukały polne drogi, ujawniając skarby ukryte w ziemi.
Czy ktoś wie, co to za kamienie? Ja nie wiem, ale ładne są więc przytargałam je na plecach do domu:) Dodatkowym znaleziskiem była skamielina, ładna muszelka - też pojechała ze mną.
Otola, do której zajechałam przypadkiem, myląc trasę, przywitała mnie takim oto widoczkiem:)
Ten rozkoszny wodopój/wódopój aż zapraszał do poczęstunku, a pić się chciało:)))
Dzisiejsza wycieczka, to 30 km, no dobra prawie, bez 200 metrów...!
Było fajnie, pozdrawiam:)