Ostatni raz szydełko miałam w ręku chyba w czasach dzieciństwa...
Babcia dziergała, to ja też.
Potem były druty i do szydełka nie wracałam.
Aż do wczoraj :)
Nigdy nie mów nigdy...
Nowe pomysły nie mogą czekać, więc z marszu popełniłam... pierwszą w życiu miseczkę.
Gruba bawełniana lina obrobiona została lnianymi nićmi. Forma jest miękka, choć zachowuje kształt.
Może służyć jako pojemnik na jajka, owoce, orzechy, chleb lub jeszcze co innego.
W planach mam różne kształty i wielkości oraz użycie różnych kolorów lnu, np. takich:
Pozdrawiam :)
Kurczę, Iza, jakie to fajne!
OdpowiedzUsuńFajne, mnie też się podoba. Mam w planie jeszcze miski na chleb i inne przydasie :)
UsuńJak się miewa Munia?
OdpowiedzUsuńMunia ma się świetnie, jakby nie było tematu.
UsuńŻadnych niepokojących sygnałów.
Cieszę się.
Fantastycznie! Widocznie to był "jednorazowy" glut. Bardzo się cieszę!
Usuńświetne!
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńZapraszam Cię do Lelowa 22-23 sierpnia.
Zobaczysz je na żywo.
no rewelacja! :)
OdpowiedzUsuńCiekawie to wygląda:)
OdpowiedzUsuńMus je zrobić! Na włóczki i kolejne rozgrzebańce!
OdpowiedzUsuń