... kto Pani jest?
Sklepowa.
Jestem teraz sklepową (kasjer-sprzedawca) w nowo otwartym sklepie sieci ABC w Kidowie.
Kompletnie nie mam doświadczenia w temacie, ale szybko się uczę.
Po paru dniach pracy potrafię już sprawnie obsługiwać wagę elektroniczną, kasę, czytnik kodów, terminal (karty płatnicze i doładowania), krajalnicę oraz sprzęt do przygotowywania zapiekanek, burgerów i hot dogów.
Przyjmuję też towar, rozkładam na półkach (pamiętając o dacie przydatności)
oraz z wdziękiem obsługuję klientów nawiązując pozytywne relacje :)
Pracuję w systemie 12/12, czyli dzień pracy i dzień wolnego.
12 godzin pracy dziennie na stojaka jest męczące :(((
I tu refleksja raczej niezbyt miła.
Bo po co były mi te studia?
Trza było od razu uczyć się konkretu w zawodówce... ale kto to wiedział, przed laty ?
ps.
Mój ma dwa fakultety i przerzuca worki na stacji...
Więc jeszcze raz: po ch** były te studia???
***
Podsłuchane przed sklepem - o pogodzie:
wpierw lato, potem ciulato.
:)
Taka prawda niestety i nie wiadomo czyja to wina...
OdpowiedzUsuńTakie czasy.
UsuńKiedyś zabiegało się o L-4, teraz pracuje z grypą...
Udzielane onegdaj dzieciom przestrogi: ucz się, bo będziesz za kasą siedzieć! straciły sens w dzisiejszych czasach. Bierze sie taką pracę jaka jest, szczególnie w mniejszych miastach.
OdpowiedzUsuńDawne czasy wspominasz...
UsuńMoja prababcia mówiła, że jak nie będę się uczyć to tylko bruki szlifować (mówiła burki, ale było wiadomo o co chodzi).
Dzisiaj (tu i teraz) na wsi, znaleźć pracę graniczy z cudem.
Ale ten cud się dokonał.
Pracuję więc w pocie czoła, dosłownie.
Iza, kurczę, jak nie ma innej opcji, to trudno. Mam nadzieję, Że znajdziesz w niej jakieś pozytywy. Powodzenia!!!
OdpowiedzUsuńMika, innej opcji na razie brak.
UsuńPozytywem jest kontakt z ludźmi.
Lubię to :)
Izo...wszystko do czasu, grypa też...:( Ciekawa jestem, jak długo wytrzymasz, ale jakże dobrze Cię rozumiem....nawet nie wiesz....
OdpowiedzUsuńHmm...
UsuńPrzewartościowałam parę życiowych poglądów.
Czasem trzeba dystansu i elastyczności.
Więc zobaczymy co przyniesie czas...?
dasz radę, pamiętam jak w McDonaldzie pracowałam, też nie można było usiąść, można się przyzwyczaić. Trzymam kciuki!
OdpowiedzUsuńStaram się dawać radę :)
UsuńDzięki za dobre słowo!
Praca trudna ale z czegoś trzeba żyć a jak nie ma opcji to bierze się to co jest ... a studia przecież się w tym wszystkim nie zdewaluują, to czego się nauczyłaś, jaką wiedzę posiadasz a wreszcie jakim jesteś człowiekiem, nic z tego nie stracisz, będziesz tylko bogatsza o następne doświadczenie. Kto wie może za jakiś czas znajdziesz coś bardziej satysfakcjonującego - czego Ci życzę :)
OdpowiedzUsuńUściski
Jest tak, jak mówisz.
UsuńTraktuję tę pracę jako nową przygodę zawodową. W sumie to każda praca może dawać satysfakcję, to kwestia podejścia.
Tego się trzymam.
Serdeczności :)
Podpiszę się pod Karinką. Nikt nigdy nie wie, co życie przyniesie. Studia, to nie tylko zawód kierunkowy. Niektórzy kończą, zwłaszcza teraz, gdy narobili tych oddziałów wyjazdowych w Kozich Wólkach multum i nijak z wiedzą i wykształceniem im nie po drodze. A praca... przecież każda wymaga odpowiedzialności. Z czegoś żyć musisz. ;-)
OdpowiedzUsuńŚwięta racja :)
Usuńnawet nie wiesz jak bardzo Ciebie rozumie
OdpowiedzUsuńPrzerabiałam taki etap w swoim życiu, ba nawet kiedyś sprzątałam domy :-) Żadnej pracy nie żałowałam, bo każda dała mi inne doświadczenia, nie zawsze miłe.
Nie miałam wcześniej tak różnego doswiadczenia to teraz mam!
Usuńoooo, nareszcie jest wpis... szacunek dla wszystkich sklepowych świata.... to nie te czasy, ale marzy mi się dostać coś "spod lady"... pozdrawiam i życzę wytrwałości, że o pieniądzachą nie wspomnę...
OdpowiedzUsuńZalegam z wpisami, wiem. Ale po robocie brak mi sił czasami. Kiedy wczoraj pisałeś ten komentarz już spałam...
UsuńDziękuję za szacun i życzenia :)
Powodzenia Izo na nowej drodze zawodowej. Wiem, jak to jest. Czego ja już w życiu nie robiłam. Każde doświadczenie jest cenne. I wszystkie wspominam całkiem miło.
OdpowiedzUsuńOwieczko, doświadczam nowego pełnią sił i cenię to sobie. Po proboszczu wszak sklepowa jest największą personą we wsi...:)))
Usuńbycie sklepową przerabiałam w latach 80tych ( zupełnie inne czasy ) ważenie smalcu i margaryny :0 robienie rozków z papieru na landrynki itp.. Cukier, sól, kasze były w 50kg workach i trzeba było ważyć( nie zawsze) Skupowało się jajka i butelki, przyklejało kartki na wielkie płachty papieru, spisywało numery banknotów w specjalnym zeszycie ( codziennie) i wiele innych ciekawych rzeczy robiło :) Ja miałam wtedy kilkanaście lat i "na lewo" zastępowałam w wakacje i łikendowo mamę w sklepie GS :) Ile się człowiek mądrości i opowieści życiowych nasłuchał...a najważniejsze, że nie musieliśmy wystawać w kolejkach choćby w sklepie spożywczym. I własnie wtedy się mówiło, żeby się uczyć, chociaż najpierw zdobywaliśmy zawód, a potem studia w tym samym kierunku i powiem, że 5 lat studiów nie nauczyło mnie więcej niż studium, wręcz odwrotnie. Po samych studiach ciężko mi byłoby w pracy. A sklep wspominam bardzo miło :)
OdpowiedzUsuńJa pod koniec lat 70 tych przez wakacje pracowałam w ramach OHP w sklepie Społem. Było to w Katowicach, więc nie rozważało się produktów z worków a zaopatrzenie, jak na tamte czasy, było całkiem niezłe. Śląsk za Gierka miał se lepiej niż Warszawa...
UsuńTeż wspominam ten okres z przyjemnością.
Ja piszę o naszym kochanym Wschodzie :D, gdzie do niedawna można było znaleźć tamte klimaty, a jak się mocno poszuka, to i dziś można...a z Sosnowca to nam ciocia czasami coś przywoziła, więc poznałam dzięki temu np. smak bananów itp. Pozdrawiam :)
UsuńDziś brakuje mi TYCH klimatów.
UsuńJako dziecko myślałam, że pomarańcze i cytryny dojrzewają w ciepłych krajach wyłącznie w czasie, kiedy u nas jest zima...
Pozdrawiam :)
To rzeczywiście przykre.
OdpowiedzUsuńMoja koleżanka z doktoratem z chemii była kiedyś pomagierką w salonie kosmetycznym. Zmywała makijaż, robiła maseczki itp.
A dla Ciebie mam słowa uznania i życzę Ci wszystkiego najlepszego.
Trzymaj się.
:-)
Nie jest to najgorsza robota, choć szefostwo mam niezwykle wymagające. Dodatkowo na stare lata muszę przestawić swoje myślenie z roli pracodawcy na pracownika. To wymaga jeszcze trochę czasu.
UsuńNiewątpliwym plusem jest fakt, że sklep mieści się 100 m od mojego domu!
Dziękuję za miłe słowa i pozdrawiam :)
Jesteś wielka Izo. Pozdrawiam Cieplutko.
OdpowiedzUsuńElu, to nic wielkiego. Tysiące kobiet wykonuje taką pracę...
UsuńUściski!