W Kidowie jesień pojawiła się wraz z paroma chwilami słońca, ale też momentami dość porywistego wiatru.
Ciężko było robić zdjęcia - wszystko tańczyło w ciągłym ruchu.
W tym sezonie mam wielki urodzaj orzechów włoskich.
Oto ich historia dojrzewania w paru ujęciach...
Zbieram i zbieram, codziennie.
O tym, co zrobię z tych orzechów napiszę wkrótce!
Oto ich historia dojrzewania w paru ujęciach...
Zielone paszcze uchylają się złowrogo... |
...lub też półgębkiem, ironicznie uśmiechają! |
Potem otwierają się jak jakiś "8 Obcy"! |
I wypluwają swoje owoce bez litości... |
A owoce orzecha włoskiego są smaczne i zdrowe. Nie ma się czego bać :) |
O tym, co zrobię z tych orzechów napiszę wkrótce!
Pozdrawiam :)
Izo ja też zbieram i zbieram, codziennie :D
OdpowiedzUsuńBardzo mnie cieszy, że są w tym roku i to w takiej ilości. U mnie były przymrozki 2 lata z rzędu i moje orzechy ucierpiały więc teraz cieszę się ich mnogością. Bać się ich nie boję chociaż "Obcy" to jedyny film, którego nie oglądam sama ale nie wpadłabym na takie porównanie :)) - jeszcze teraz będę inaczej na nie zerkać :D
Eee tam, nie ma się czego bać przecież!
UsuńW końcu to udomowione potwory :)
Są z nami prawie przez cały rok, to można się przyzwyczaić :)
Świetna fotorelacja! Bardzo lubię orzechy włoskie ale jako mieszczuch wychowany i mieszkający stale w blokowisku, bez własnego ogrodu, widuję je wyłącznie w postaci jak na ostatnim zdjęciu, ewentualnie już połupane ;)). Teraz - podobnie jak E-wełenka - spojrzę na nie innym wzrokiem ;)).
OdpowiedzUsuńAsiu, jeśli chcesz to mam orzechów w nadmiarze!
UsuńŁupać każdy może...!
30 września będę w Świerklańcu na kiermaszu, zapraszam Cię, wezmę orzechy dla Ciebie :)
Iza - serdecznie Ci dziękuję, ale właśnie koleżanka przyniosła mi całą siatkę orzechów, więc zapas na ten sezon mam wystarczający. Ale jeszcze raz dziękuję :*.
UsuńA ja przegrywam z hordami nienasyconych wiewiórek.
OdpowiedzUsuńU Pani nie ma tych gadów, czy też wystrzelała je Pani? :)
Pozdrawiam -PM
Wiewiór (i wiewiórów) u mnie brak, niestety :(
UsuńA chętnie bym się z nimi podzieliła plonami,
zwłaszcza tak obfitymi, jak w tym sezonie...
Pozdrawiam :)
Bo widzisz....
Usuń-jedna wiewiórka to rozkoszne zwierzątko
-dwie wiewiórki to dwa rozkoszne zwierzątka
-pięćdziesiąt wiewiórek to żarłoczna banda, gorsza niż najazd Tatarów :(
Więc się tak nie spiesz do dzielenia się plonami :)
Pozdrawiam -PM
Z pewnością wiesz to z doświadczenia, więc nie będę spieszyć się z wysyłaniem zaproszenia do tych rudych lub też czarnych gryzoni :)
UsuńPozdrawiam serdecznie!
oj jak Ci zazdroszczę ! uwielbiam orzechy z których jeszcze skórkę można obrać :) takie mokre to z resztą są jedyne jakie mogę zjeść bez radzenia sobie potem z objawami alergii :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTakie świeże orzechy są pyszne, ale niestety czas, kiedy z orzechów można obrać skórkę jest bardzo krótki:(
UsuńPotem męczymy się wszyscy razem...
pozdrawiam!
Ojjj miam miam, też uwielbiam takie mleczne, świeżutkie....
OdpowiedzUsuńBardzo fajny wpis. Mówicie, że obrodziły orzechy, to mama nadzieję, że ceny ich będą przyzwoite. :-) Bo orzechy uwielbiam.
OdpowiedzUsuńNajzabawniejsze, że widząc malutkie zdjęcie, zwiastun posta, nie wiedziałam co to, ale widziałam zielona, 'pękniętą' kulkę i myślałam, że coś fajnego ufilcowałaś. :-)))
Nie ma to jak dobra ściema:)))
Usuńwtedy oglądalność wzrasta, he, he...
Zanim dodałaś kolejny post, myślałam, że będziesz barwić przędzę łupinami (nie mam z tym dobrych wspomnień :D).
OdpowiedzUsuńCiacho jest lepszym rozwiązaniem :P
silviageart.blogspot.com
O matko, nie znam problemu z nadmiarem orzechów ;))
OdpowiedzUsuńTo w takim razie i u mnie sąsiedzi o wsparcie poproszą, mam nadzieję :))))