Jeśli czytasz, to wpisz komentarz. Dziękuję!

sobota, 21 marca 2015

Sobota - pierwszy dzień wiosny

Pogoda piękna, choć trochę wieje.
Munia chętnie wychodzi na dwór, w domu brakuje jej przestrzeni.
No, to chodzimy... często.
Bartek, towarzysz Muni jest nadal niepocieszony, samotny, całymi godzinami szwenda się po gumnie, ryje ziemne dziury i wyje, piszczy i znów wyje ...
Bo on w budzie a ona w domu, buuu....
Miłość?

Niestety teraz, kiedy rana zaczyna się goić i swędzieć, kołnierz okazał się przeszkodą.
Munia, co prawda nie liże rany ale kaleczy ją właśnie tym kołnierzem...
Zakładam jej opatrunek z cienkiego, ażurowego bandaża i pilnuję...
Nadal aplikuję jej środek przeciwbólowy i przemywam ranę fioletem.


7 komentarzy:

  1. Kiedyś Frodo skaleczył sobie nogę i błyskawicznie zdejmował opatrunki. Ze starej, skórzanej rękawiczki wycięłam prostokąt odpowiedniej szerokości, porobiłam dziurki i sznurowałam mu jak buty. Pomogło. Też sobie zdejmował, ale dużo rzadziej, czasem wcale.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hana, po tej operacji szyta rana wymaga wietrzenia/wysuszenia.
    8 szwów.
    Bidula...

    OdpowiedzUsuń
  3. Zapomniałam dodać, że w skórzanej skarpetce porobiłam dziury, no i zakładałam, kiedy musiałam go spuścić z oka.

    OdpowiedzUsuń
  4. Faktycznie biedna ta łapeczka Twojej suni. Niech się szybko goi! Trzymam za Was kciuki, bo i Ty jesteś tym na pewno zmęczona. Wiem, jak mnie cała ta choroba dała w kość.
    Trzymajcie się zatem :)
    pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
  5. Zdrowia dla Muni, a miłość to jest na pewno

    OdpowiedzUsuń
  6. Dużo, dużo zdrowia dla Muni, niech się dobrze goi! Trzymajcie się , dziewczyny.

    OdpowiedzUsuń
  7. Dziewczyny, dziękuję za życzenia, Munia też:)

    OdpowiedzUsuń