Jeśli czytasz, to wpisz komentarz. Dziękuję!

niedziela, 16 września 2012

Warsztaty w Podlesicach - relacja.

Teraz, od razu na gorąco przedstawiam Wam moją relację z Festiwalu Wełnianego w Podlesicach.
Warsztaty, które miałam przyjemność poprowadzić odbyły się w oddanej do użytku dwa lata temu Zagrodzie Edukacyjnej w Podlesicach, naprzeciw wejścia na trasę na Górę Zborów. To to samo miejsce, gdzie w sierpniu 2010 r. odbyły się polskie obchody Międzynarodowego Dnia Filcu. 
Najwyraźniej w tych okolicach lubią filcowanie, no i mają własne owieczki :)


Tuż obok Zagrody znajduje się Centrum Dziedzictwa Przyrodniczego i Kulturowego Jury, gdzie można zapoznać się z historią regionu i zebranymi w okolicy eksponatami archeologicznymi.
Teraz o warsztatach. Oto wnętrze Zagrody, stoły wstępnie przygotowane do zajęć.
Tutaj stoły gotowe do zajęć, tylko czekać na uczestników...
Pierwszymi śmiałkami były bardzo dzielne dzieciaki, pracowały z przejęciem i co chwila prosiły o radę, czy robią wszystko jak należy... Było to filcowanie na sucho, igłami i polało się parę kropelek krwi, niestety. Ale za to ani jedna łza!
,
Potem było filcowanie na mokro, było więcej osób dorosłych ale też pracujących z ogromnym zaangażowaniem.
Liczba chętnych do nauki kazała nam przejąć nie do końca przygotowany, kolejny stół.
Na koniec był wielki misz-masz, bo ciągle zgłaszały się chętne do nauki osoby i na raz filcowane było równocześnie kilka tematów...
Nagadałam się na kilka dni, a właściwie nawet nakrzyczałam, bo prawie cały czas, na żywo przygrywały nam różne ludowe kapele.
Gardło zdarte. Kapel mam na razie dość!

Dodatkową atrakcją imprezy były lokalne, serwowane gratis potrawy. Spróbowałam zalewajki i była na prawdę smaczna. Natomiast regionalny przysmak pt. kluchy „połom bite” (!) okazał się być gotowanymi ziemniakami parowanymi z mąką i okraszonymi skwarkami.
Cóż, nie dałam rady nawet połowie porcji, a nie były to duże porcje...
Stanęły mi te kluchy w gardle po prostu!

Ogólnie, to niewiele mogę powiedzieć o imprezie, bo byłam tak zajęta, że nawet z tej mojej Zagrody nosa nie wyściubiłam, tyle, co wyskoczyłam po jedzenie.
Ale chyba było fajnie...
Pozdrawiam :)

15 komentarzy:

  1. Piękna impreza. Aż dziw, że się udała pomimo kiepskiej pogody. Szkoda tylko, że nie miał kto zrobić zdjęcia Autorce.
    Pozdrawiam -PM

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pogoda wbrew pozorom nie była taka zła. Odwiedzających było wielu i ogólnie było bardzo sympatycznie.
      Fotografujących było bardzo wielu, więc pewnie coś z tego materiału ukaże się w lokalnych mediach. Pozdrawiam, Iza

      Usuń
  2. Z podziękowaniem za bardzo interesujące posty - zapraszamy po wyróżnienie na bloga " Dwóch Wsi":-)))

    http://dwiewsie.blogspot.com/

    Asia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Asiu, jest mi niezmiernie miło i dziękuję za wyróżnienie, jednak nie przyłączę się do zabawy.
      Największym wyróżnieniem dla mnie jest licznik odwiedzin i komentarze odwiedzających. Wszystkie blogi, które obserwuję są dla mnie w jakiś sposób ważne i interesujące. Ja już wybrałam :)

      Usuń
  3. skoro tak wiele osób wyraziło chęć poznania czegoś nowego to musiała być udana impreza - przynajmniej ja tak myślę :D
    a widać, że uczyli się z zapałem a niektórzy mają na twarzy wyraz głębokiego skupienia :)))
    Pozdrawiam Karina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Karina, zaangażowanie i powaga kursantów w podejściu do przyswajania wiedzy aż mnie zadziwiła!
      Atmosfera była doskonała i mam nadzieję, że uczestnicy warsztatów mają podobne zdanie.
      Pozdrawiam Cię, Iza

      Usuń
  4. Oddałam głosa! Obecnie Makbet na drugiej pozycji!
    Trzymam kciuki, a sukces murowany :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ależ fajnie. Powiem szczerze, że 'uprzejmie zazdraszczam' takich imprez. Ze zdjęć widać, że przekrój wiekowy jest niezły i to potwierdza tylko, że jest nisza w temacie.
    Chętnie zobaczyłabym wyroby, które powstały. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prace powstałe na warsztatach były bardzo fajne, uczestnicy byli zadowoleni z siebie :)
      Niestety miałam tyle zajęć, że nie zdołałam uwiecznić tych prac, szczególnie, że skład zespołu stale się zmieniał, ciągle ktoś kończył zajęcia a nowy zaczynał.

      Usuń
  6. Szkoda, że tak daleko :-(
    A te okropne kluchy robiła moja babcia, nazywały się lemieszka i też mi stawały w gardle (może dziś bym zjadła? moja mama wspomina je tęsknie)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wierz mi, że mimo sentymentu byś nie zjadła!
      Teraz mamy trochę inne gusta kulinarne, choć do dawnych czasów wyrażamy wielkie przywiązanie i pielęgnujemy tradycję.
      A Mama wspomina zapewne nie tylko tematy związane z kucharzeniem ale również z pewną beztroską ówczesnego życia...
      To se ne vrati...

      Usuń
  7. A swoją drogą, to pewnie dali Ci popalić. Tak duża ilość osób rozłożona w jednym czasie...Ale jestem przekonany że w tych improwizacjach, świetnie sobie radziłaś. Pragmatyzm jest Twoją mocną stroną. Pozdrawiam, wędrowiec.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A co ma piernik do wiatraka, że tak się wyrażę?
      Jaki związek ma improwizacja i prowadzenie warsztatów z pragmatyzmem?
      Co?

      Usuń
  8. Byłam tam ze stoiskiem:-) Szkoda że się nie zgadałyśmy... Widze na zdjęciach moje koleżanki z innych stoisk:-) W ich imieniu bardzo dziękuję za warsztaty, byłyśmy zachwycone i na spotkaniu po kilku dniach przegadałysmy kilka godzin o filcu:-)

    I powiem Ci że zeżarłam podwójną porcję tych "kluchów" trzeba je szczodrze popijać mlekiem zsiadłym - było! Najprawdziwsze w świecie:]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. NIkiTKA, faktycznie, szkoda:(
      Bardzo mi miło i dziękuję za tak pozytywne opinie!
      Wszystkie uczestniczki warsztatów sprawiały wrażenie zainspirowanych i zadowolonych...
      Co do "kluchów" to niestety podtrzymuję moją wcześniejszą opinię - są nie dla mnie!
      Ale nie neguję ich zalet, ich popularność na festynie była ogromna...
      Pozdrawiam serdecznie:)

      Usuń