Nikt nie zgadł co zapowiada zajawka Projektu #2 ale też zagadka do łatwych nie należała. Bo i cóż można wywnioskować z takiego obrazka? Niewiele.
Wreszcie mogę Wam pokazać całość. Trochę trudu wymagało wykończenie. Tak, aby zgodnie z zamysłem nie nabywać nic do wykonania całości poza tym, co mam. Ale jest.
Wysterylizowałam wczoraj moje kotki. Bo musicie wiedzieć, że (jak się okazało) to nie są dwie koteczki, tylko rodzeństwo. Tak że mamy Miłkę i Heksora - (była Heksa). Dowiedziałam się o tym jakiś czas temu. Zaczęło być widać po prostu :)
Od lat zbieram przydasie. Chomikuję. Kupuję, dostaję, wyłudzam. Każda droga jest dobra aby je mieć. Szmatki, skrawki, ramki, korki po winie, koraliki, sznurki, gałązki, kora, druciki, deseczki, guziki, drewienka, dodatki, koronki, nitki, przędze, papiery, serwetki, wełny, piórka, ilustracje ... i nie wiem co jeszcze, bo mają ci one fantastyczną zdolność do zmiany lokalizacji,więc grzebiąc w poszukiwaniach konkretnej rzeczy natykam się wciąż na nowe wykopaliska. I mam tychże całe mnóstwo a nałóg zbieractwa nie ustępuje. Posiadam wedle każdego z nich plany, niektóre zrealizowałam, inne w zamierzeniu, kiedyś... Pomysły są, materia jest, zapał również, tyle, że słomiany. Bo: prace są zaczęte, rozgrzebane, w toku, porzucone i czekające na wykończenie. Bo: wciąż nęcą mnie INNE nowe pomysły. BUUUUUU.... Ale przecież wiem, że konceptualizm nie jest dla mnie. Muszę działać z materią, nie tylko z ideą. Pytanie: czy ciągle poszukuję, czy tylko marnuję czas? Tego nie wiem.
Ponieważ mam teraz więcej czasu (o tym napiszę wkrótce) postanowiłam zrobić dla kociaków drapak - legowisko. Można oczywiście zakupić takie ustrojstwo chociażby w necie, ale jak ma się czas, chęci i materiały to już nic nie stoi na przeszkodzie. Zrób to sam!