Widząc moją rozpacz po stracie Malinki, już następnego dnia M. przytargał w kartonie dwie kocie siostrzyczki. A dlaczego dwie? Bo ich Pani (kociara), powiedziała, że we dwie lepiej sobie poradzą na nowym. Koteczki urodziły się w 7 "osobowym" miocie, jeśli można tak powiedzieć i były na wydaniu - koniecznie w dobre ręce. Buszowały sobie w oborze (co było czuć) ale otoczone opieką i zadbane. Mają teraz ok. 2 miesiące.